Czy kształtowanie nawyków i cnót może być przyjemnością, czy zawsze musi wiązać się z wysiłkiem i trudem? Raczej trudu nie da się uniknąć. Ale…

Amerykańska psycholog Katherine Milkman zaproponowała metodę wzmacniania motywacji, która przynajmniej może nieco osłodzić podejmowany wysiłek. Metoda polega na połączeniu pokusy z obowiązkiem.

Nie jest to jakieś kopernikańskie odkrycie. Podobne pomysły już pojawiały się w przeszłości. W praktyce bowiem chodzi o nagradzanie za dobre zachowania, aby w ten sposób wzmocnić motywację. Przy czym jest to nagradzanie specyficzne.

Powiązanie pokusy z obowiązkiem

Z jednej strony mamy obowiązek, wynikający z postanowienia odnośnie konieczności formowania konkretnej umiejętności; z drugiej – pokusę, czyli coś, co wykonujemy z łatwością i z przyjemnością lub coś, co jest pożądaną przez nas konsekwencją regularnego wykonywania obowiązku.

Gdy uda się połączyć jedno z drugim – uruchomimy turbodoładowanie motywacyjne.

Typowym przykładem takiego turbodoładowania jest połączenie ćwiczeń fizycznych ze słuchaniem ciekawych podcastów, słuchowisk czy oglądaniem filmów. Nudny i ciężki trening łatwiej wykonywać w takich warunkach!

Czy jest to skuteczna metoda?

W przypadku ćwiczeń i słuchania nagrań mamy do czynienia z nagrodą, która pojawia się równocześnie, dodatkowo mamy bonus w postaci zaoszczędzonego czasu.

Ale w ramach wiązania pokusy z obowiązkiem proponuje się także nagradzanie warunkowe. Pokusa zostaje uruchomiona nie w trakcie wykonywania zadania, ale zaraz po nim.

Przykładowo: jeśli dana osoba wykona 10 “pompek” będzie mogła przez 15 minut przeglądać portale społecznościowe. Albo: gdy powstrzyma się od jedzenia słodyczy – w nagrodę – obejrzy film.

Słaby punkt

Metoda ta ma jednak dosyć istotną słabość. Opiera się bowiem na kruchej podstawie. Bo co się stanie, gdy któregoś dnia dopadnie nas zniechęcenie, które sprowokuje pytanie: a dlaczego właściwie mam się męczyć, ćwicząc czy odmawiając sobie łakoci? Przecież nagrodę mogę sobie wziąć bez treningu czy postu!

Tak może się stać, gdy oprzemy nagrodę na własnym postanowieniu.

Uniezależnić się od naszego widzimisię

Metoda będzie skuteczna (lub przynajmniej o wiele skuteczniejsza), gdy korzystną pokusę, będące motorem działania, oprzemy na czymś, co nie jest zależne od naszego widzimisię.

Jeśli unikamy słodyczy i nagradzamy się oglądaniem ulubionego serialu, to odstąpienie od postu nie będzie miało realnego wpływu na to, czy będziemy oglądali film czy nie.

Nagroda jest tu kwestią umowy. W chwili słabości możemy obejrzeć film niezależnie od tego czy dotrzymamy postanowienia o poście, czy też – nie. Kto nam zabroni?

Jednak, jeśli skoncentrujemy się na innej nagrodzie (pokusie), na przykład pragnieniu odczuwania dobrego samopoczucia fizycznego, to złe odżywianie, niezdrowy tryb życia, będzie naturalną karą za niedotrzymanie postu. I co istotne – kara będzie niezależna od naszego widzimiesię.

Taka motywacja wydaje się być realniejsza.

Cnota a łączenie pokusy z obowiązkiem

Czy omawianą metodę można zastosować w kontekście formowania cnót?

Pierwsza sprawa, którą trzeba podkreślić, to fakt, że nie można postawić znaku równości pomiędzy nawykiem a cnotą. Cnota jest bardziej skomplikowana, choć zawiera w sobie nawyki. Możemy zatem kształtować nawyki, które pomogą w formowaniu cnót, ale nie same cnoty.

Druga sprawa – łączenia nawyków nie może być oparte na moralnym osłabianiu człowieka. Przykładowo, wady lenistwa, nie należy leczyć obżarstwem, nagradzając się dużymi ilościami słodyczy. Może przełamiemy w ten sposób niechęć do pracy (przynajmniej incydentalnie), ale ugruntujemy obżarstwo).

Trzeba poszukiwać pokus, które są dobre lub przynajmniej neutralne i doklejać je do obowiązków. Tomasz z Akwinu zwracał uwagę, że cnota powinna sprawiać nam duchową radość. Jest to trudne, bo duchowa radość pojawia się zazwyczaj na końcu drogi do doskonalenia i świętości.

Jeśli radość duchowa nie jest nam dostępna, to powinniśmy doszukiwać się przyjemności doczesnych w kontekście określonych działań i na nich bazować.

W poszukiwaniu dobrej pokusy

Przytoczona wyżej nagroda związana z praktykowaniem umiarkowania w jedzeniu i piciu da nam zadowolenie w postaci dobrego samopoczucia; panowanie nad gniewem da satysfakcję, że nie daliśmy się sprowokować i uniknęliśmy ewentualnej kary za swoje zachowanie; śmiałe wyrażenie niepopularnego zdania w nieprzyjaznej grupie, rozraduje nas, bo przezwyciężyliśmy swoje tchórzostwo.

Wszystko oczywiście zależy od tego, jak te dobre pokusy wysoko umieścimy w naszej hierarchii. Niemniej potencjalnie mogą być bodźcami, które realnie zmotywują do działania.

Ponadto, jeśli zależy nam, aby mieć czyste sumienie, a tym samym stale pozostawać w stanie łaski uświęcającej (co jest istotne choćby w kontekście tego, że większość z nas ciągle przemieszcza się samochodem, że przytrafiają się nagłe choroby), wówczas tego rodzaju motywacja, może być niezwykle skutecznym motywatorem (dobrą pokusą).

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


Zamów: Rozumna dyscyplina
Zamów: Sztuka samowychowania
form
Zamów:Decyduj i walcz!
Zamów: Żelazna wola
Zamów:Nieposłuszne dzieci, posłuszni rodzice
______________________

Pod postem komputer

NEWSLETTER DLA ZAINTERESOWANYCH ROZWOJEM DUCHOWYM